Warszawa, 21 marca 1926 r.
List do generała ŻELIGOWSKIEGO
Szanowny Panie Generale i Ministrze !
W liście swym z dnia 1 marca 1926 r. zwraca się Pan do mnie z prośbą o wypowiedzenie się w sprawie treści dwunastu listów wyższych oficerów, skierowanych do Pana, a tyczących się wywiadu ze mną, pomieszczonego w wielu pismach.
Zaczynam więc od listu gen. KULIŃSKIEGO, który jest inicjatorem całej pracy listowej owych oficerów, skoro oświadcza, że rozsyła w wojsku swój list jako komunikat, i gdy niektórzy z autorów tych listów nie na co innego, jak na listy p. KULIŃSKIEGO się powołują. Treścią tego listu, rozsyłanego na prawo i lewo, a więc traktowanego publicznie, jest żądanie od Pana, jako ministra spraw wojskowych, obrony jego przede mną, połączone z groźbą pociągnięcia mnie – Józefa PIŁSUDSKIEGO – do sądu za „oszczerstwo”, nawet „notoryczne”. Wobec tak oryginalnie postawionego Panu żądania i tak bezczelnego w stosunku do mnie postępowania, nie sądzę, Panie Generale, aby Pan mógł przeszkadzać p. KULIŃSKIEMU w jego zamiarze skierowania swojej sprawy do sądu państwowego, gdyż do tego, jak każdy obywatel państwa, ma prawo, ja zaś mam obowiązek stawienia się tam również, zgodnie z obowiązkami obywatela. Mogę zaś Pana, Panie Ministrze, zapewnić, że nie omieszkam nigdy uczynić zadość tym żądaniom gen. KULIŃSKIEGO.
Pominę nadzwyczaj zabawny ustęp listu gen. (Mieczysława) KULIŃSKIEGO, który miesza i łączy z sobą w dziwaczny sposób naukę i dyplomy z wyższej szkoły ze służbą w Sztabie Generalnym, czy to polskim, czy austro – węgierskim, gdyż nie bardzo rozumiem, co ja osobiście mam wspólnego zarówno z dyplomami „naukowymi”, jak i służbą w sztabie austro – węgierskim p. KULIŃSKIEGO.
Przejdę zaś od razu do treści.
Gen. KULIŃSKI czuje się obrażonym częścią ogłoszonego w kilku pismach wywiadu ze mną. Idzie mu o wyjątek z oświadczenia mego, skierowanego do Pana Prezydenta, gdzie go ostrzegałem przed mianowaniem szefa Sztabu Generalnego, który by dalej uprawiał „najgorsze tradycje sztabu generalnego austriackiego”. Nie będę zatrzymywał się na całej treści ogłoszonych przeze mnie wyjątków, ani na tym, o ile ktokolwiek z oficerów polskich byłej armii austriackiej może się czuć przez to obrażonym. Przypomnę tylko Panu, że Oświadczenie moje przeczytałem Panu Prezydentowi w obecności teraźniejszego premiera, p. Aleksandra SKRZYŃSKIEGO, gdyż uważałem to za swój obowiązek. Jeżeli więc ktokolwiek może mieć pretensję do mnie za ogłoszenie części mego oświadczenia, to Pan Prezydent, który mnie prosił, bym tego oświadczenia nie ogłaszał, na co mu odpowiedziałem, że nie mogę tego obiecać. Nie sądzę zaś, by Pan, Panie Generale, mógł mieć jakiekolwiek prawo, już nie mówię jakiś obowiązek wtrącania się do tej sprawy, którą tak usilnie p. KULIŃSKI z kolegami Panu narzuca.
Dziwiłbym się bowiem niezmiernie, gdyby minister spraw wojskowych Polski stanął w ogóle w obronie tak straconej zresztą sprawy, jak tradycja austriackiego sztabu generalnego, która wszędzie, jak świat szeroki i długi, uważana jest za złą i szkodliwą dla każdego wojska, gdy często klęski austriackie przypisuje się nie czemu innemu, jak złej i wadliwej służbie austro-węgierskiego sztabu generalnego.
Co się tyczy listów innych wyższych oficerów w liczbie 11 (jedenastu), są one różnolite. Jedni z nich zupełnie zgadzają się z gen. KULIŃSKIM i mogą, zdaniem moim, przyłączyć się do procesu o oszczerstwo w jakim bądź sądzie. Wykluczam zaś jakąkolwiek możność dla mnie stanięcia w jakimkolwiek sądzie honorowym za moją kwalifikację służby moich podwładnych, którymi byli wszyscy autorowie listów, gdyż moje oświadczenie Panu Prezydentowi uważać muszę nie za co innego, jak kwalifikację, do której mam i miałem prawo, gdy podczas kryzysu zwracałem uwagę Panu Prezydentowi na niedomogi naszej armii, którą tworzyłem i dowodziłem zwycięsko podczas wojny.
Pozostawiając im więc wszelką swobodę w pisaniu jednostronnych protokołów, nie dotykających mnie honorowo ani odrobinę, nie sądzę, by Pa, Panie Ministrze, miał prawo kwalifikacje , dane przeze mnie, sadzić, - może Pan tylko dać swoją kwalifikację inną, niż moja.
Inni wyżsi oficerowie zastanawiają się więcej nad tym, czy słowa moje, związane z opinią o sztabie austriackim i „K. Stellach”, tyczą się ich osobiście, czy też kogo innego. Co do tych żądań, powiedzieć Panu mogę jedynie to, że jestem absolutnym przeciwnikiem kwalifikacji publicznych, które, zdaniem moim, są niedopuszczalne w wojsku. Dodam, że z natury rzeczy, która jasno wynika z samej treści oświadczenia, ostrzegałem Pana Prezydenta przed p. gen. SZEPTYCKIM i p. gen. Stanisławem HALLEREM.
Wreszcie wobec tego, że p. KULIŃSKI rozesłał swą elukubrację na prawo i lewo, to znaczy postąpił publicznie, oskarżając mnie zarazem o „oszczerstwo” i to „notoryczne”, nie uważam dla siebie za możliwe możliwe pozostawić swego listu do Pana w tajemnicy i ogłaszam go również publicznie.
Proszę przyjąć, Panie Generale, zapewnienie wysokiego szacunku, z jakim pozostaję.
Józef PIŁSUDSKI.
Generał Mieczysław KULIŃSKI, dowódca Okręgu Korpusu V w Krakowie, już 28 maja 1926 r. zwolniony został z tego stanowiska, a 31 października 1926 r. przeniesiony w stan spoczynku.
26-05-28 Generałowie Mieczysław KULIŃSKI i Stanisław WRÓBLEWSKI |
26-09-30 Generałowie KULIŃSKI i SIARKIEWICZ w stanie spoczynku |
jerzy@milek.eu.org |