Warszawa, 10 maja 1926 r.
Wywiad dla prasy Wincentego WITOSA, premiera nowo powstałego rządu.
„Gabinet pozaparlamentarny łatwo da się stworzyć. Gdybym ja był na miejscu takiego desygnowanego premiera, utworzyłbym rząd w godzinę, nie pytając się o radę nikogo, dlatego że wypadki prą.
Czy w kierunku rozwiązania sejmu i rozpisania nowych wyborów ?
Rozwiązania sejmu – tak. Czy nowych wyborów – nie wiem. Kraj domaga się silnych rządów, a to, co sejm i inni robią, a zwłaszcza to, co ujawniło się w tym przesileniu – zachowanie się stronnictw i ludzi, podrywa zaufanie kraju nie tylko do parlamentaryzmu – ale do naszej umiejętności rządzenia.
Prosimy o bardziej szczegółowe wyjaśnienia.
Weźmy na przykład taki wypadek. Przychodzą do mnie w dniu formowania przeze mnie rządu socjaliści i oświadczają, że mają wolną rękę w stosunku do bloku lewicy, wystawiają szereg żądań, od których uzależniają swoje stanowisku, uzyskują częściową zgodę; stwarza to dla mnie poważne przesłanki personalne przy tworzeniu rządu. Socjaliści zapowiadają następnie formalną odpowiedź (tak też się stało), a tymczasem później przychodzą znów i nie wspominając o poprzednich rozmowach zapowiadają mi najostrzejszą opozycję. W parlamentach, a chociażby w takim parlamencie austriackim, takie rzeczy byłyby niemożliwe.
Albowiem z chwilą, gdy reprezentant klubu daje słowo, klub nie bacząc nawet na konsekwencje, aprobuje jego stanowisko. Słowo musi być dotrzymane.
Oto kultura polityczna i poziom wielu naszych posłów. Dlań ich najwyższym autorytetem jest wiec, nie zawsze złożony z ludzi mądrych, światowych i wyrobionych.
Jednak mimo tych stosunków wiele dałoby się zrobić, gdyby tylko rozumnie i odważnie wziąć się do rzeczy.
W czasie rozmów, jako desygnowany premier, mówiłem także z Żydami. Nie dawałem żadnych zobowiązań i żadnych zobowiązań nie brałem, ale doszedłem do przekonania, że z Kołem Żydowskim można się dogadać, uwzględniając pewne jego życzenia, względnie idąc na ustępstwa, które nikomu naprawdę nie szkodzą.
Pan Prezes nie widzi wyjścia ?
Owszem. Rozważamy szereg możliwości; w pewnej chwili pada nazwisko Marszałka PIŁSUDSKIEGO. (I tu następuje najbardziej sensacyjna część wywiadu.)
Niechże wreszcie marszałek PIŁSUDSKI wyjdzie z ukrycia, niech stworzy rząd, niech wezwie do współpracy wszystkie czynniki twórcze, którym dobro państwa leży na sercu.
Jeżeli tego nie zrobi, będzie się musiało mieć wrażenie, że nie zależy mu naprawdę na uporządkowaniu stosunków w państwie.
Uważając to za aluzję do pogłosek, jakoby marszałek PIŁSUDSKI zakazał blokowi lewicy brać jego nazwisko pod uwagę przy kombinacjach gabinetowych, powiedzieliśmy:
Może marszałek PILSUDSKI nie chce przyjąć misji tworzenia rządu na prośbę kilku stronnictw, które mają być potem jego parlamentarnym oparciem ?
To niech przyjmie misję z rąk Prezydenta Rzeczypospolitej niezależnie od ofert lewicy.
Przecież Pan Prezydent nie powierzył marszałkowi PIŁSUDSKIEMU misji tworzenia gabinetu ...
To nie znaczy, jakoby jej z rąk jego otrzymać nie mógł, może po nią pójść do Belwederu.
A jeżeli marszałek PIŁSUDSKI utworzy rząd, a w sejmie go obalą, cóż wówczas ? Przypominamy tym samym prezesowi „Piasta” trudności, jakie w sprawie ustawy o władzach obrony państwa napotkał przy swojej misji ..
jestem najgłębiej przekonany, że w ten sposób skonstruowanego rządu ani prawica, ani lewica, nikt w ogóle w sejmie nie obali.
Gdybym ja miał pewne obiektywne dane, jak on, to stworzyłbym rząd, gdyby mi odpadła nawet połowa ministrów.
Poseł WITOS uśmiechnął się po swojemu i odszedł.