Warszawa, 13 grudnia 1927 r.
O godz. 7,50 powrócił do stolicy z Genewy Marszałek PIŁSUDSKI. Z ust zgromadzonych na dworcu tłumów wyrywa się gromki okrzyk „Niech żyje Marszałek”.
Sam bohater schodzi po stopniach wagonu lekkim, sprężystym krokiem. Marszałek w świetnym humorze wita się z członkami rządu, korpusem dyplomatycznym i generalicją.
Zaraz po opuszczeniu wagonu Marszałek uskarża się głośno „Ach, znowuż ci fotografowie” na widok wycelowanych w siebie obiektywów.
(.....)