Warszawa, 5 grudnia 1928 r.
O godz. 3 nad ranem służba pałacowa i oficerowie dyżurni w Belwederze usłyszeli strzały w parku. W niespełna kilka minut pod Belwederem była już policja. Nadjechali płk JAGRYM MALESZEWSKI, płk żandarmerii PIĄTKOWSKI, komisarz rządu JAROSZEWICZ, komendant policji warszawskiej CZYNIOWSKI oraz naczelnik policji śledczej Henryk SUCHENEK SUCHECKI.
O kilka kroków od tarasu znaleziono trupa żandarma w stopniu starszego sierżanta. Był to pełniący wartę przy tarasie Franciszek KORYZMA.
Jedna kula trafiła go w oko, druga w czoło. Zabójca uciekł przez parkan do parku Sobieskiego. Tam natknął się na dozorcę Antoniego KASPRZAKA, który pozwolił mu schronić się w swojej budce. Po 26 minutach schwytano „zabójcę”. Okazał się nim Stefan KOSSOWSKI, były agent oddziału wywiadowczego, który został wydalony ze służby w czerwcu za pijaństwo. Prawdopodobnie były wywiadowca chciał się zemścić.
(.......)