Wybory do sejmu 1928 roku dały dla stronnictwa rządowego wyniki bardzo skromne.
W żadnym wypadku wynik tych wyborów nie odpowiadał wielkiej popularności Marszałka PIŁSUDSKIEGO w Polsce.
Co gorsze, szereg stronnictw opozycyjnych nadużywało najpopularniejszego w Polsce imienia Komendanta do głosowania na ich listy. Twierdzili oni przy tym, że właśnie oni najlepiej rozumieją ideę Komendanta, a nie rząd i blok bezpartyjny. Mimo to, a może właśnie dlatego, pisma opozycyjne już przed otwarciem Sejmu głosiły o popełnionych nadużyciach wyborczych ze strony władz administracyjnych, oskarżając o nie rząd.
Samo otwarcie Sejmu w tych warunkach nie zapowiadało się spokojnie, wobec czego Pan Marszałek, jako premier rządu, podjął się dokonać go osobiście.
Na parę dni przed początkiem obrad sejmowych wezwany zostałem do Pana Marszałka, który oświadczył mi, co następuje: „Otwarcia nowego Sejmu dokonam osobiście, w imieniu Pana Prezydenta.
Mają tylko złożyć przysięgę i wybrać przewodniczącego, więcej nic. (Po chwili namysłu). Jeżeli będą mi chcieli przeszkadzać, to wprowadzę do sejmu policję … Co to jest ! …
I to mi bardzo odpowiada, że pan nosisz mundur. Bo pan mi odpowiadasz osobiście za porządek w sejmie. Za dwa dni zameldujecie mi, czy jesteście gotowi. No, możecie odejść !!”
Odpowiedziałem jak zwykle: „Rozkaz, Panie Marszałku !” po czym zaproponowałem, by może dla utrzymania porządku w sejmie użyć straży marszałkowskiej, którą będzie dysponował poseł (Jakub) BOJKO, jako chwilowy przewodniczący.
Pan Marszałek machnął ręką i odpowiedział: „Nie chcę znać waszej straży marszałkowskiej !”
Tu Pan Marszałek odwrócił się do swoich papierów, nie podając mi ręki na pożegnanie.
Teraz, w tajemnicy, zacząłem montować plan użycia policji w sali sejmowej, na wypadek oporu posłów przeciwko zarządzeniom Pana Marszałka.
Trudności rosły, jak po grudzie.
Przede wszystkim nie znałem nowego gmachu, w którym miał zebrać się Sejm, jego rozkładu, przejść, połączeń i rozmieszczenia w nim posłów.
(...)