Dnia 29 kwietnia 1930 zostałem wezwany do Komendanta do Belwederu. Złożyłem meldunek z mej pracy, którą w ogólnych zarysach Komendant zaakceptował.
Później Pan Marszałek dłuższy czas mówił o sprawach polityki wewnętrznej i wojska.
W końcu uprzedził mię Pan Marszałek, że przed użyciem mnie w wojsku na stałe będzie miał dla mnie prace w jednym z resortów cywilnych.
Wyszedłem z Belwederu, myśląc, co to będzie za praca i jak prędko ją dostanę.
Obym tylko miał tej pracy więcej niż obecnie. Zaiste, wypocząłem już dostatecznie po pracy w sprawach Wewnętrznych.
Komendant kaszle i jest zaflegmiony, jak zwykle na wiosnę, ale wygląda dobrze.