Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Skierski Leonard. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Skierski Leonard. Pokaż wszystkie posty

29-10-27 Kołomyja - odsłonięcie pomnika Marszałka Piłsudskiego

Niedziela 27 października 1929



     W dniu 27 października 1929 r. stolica Pokucia, Kołomyja obchodziła uroczystość odsłonięcia pomnika Marszałka Piłsudskiego.
      Już w sobotę udekorowano bogato miasto flagami o barwach narodowych, zielenią i dywanami, wieczorem zaś pięknie iluminowano. Szczególną uwagę zwracała iluminacja wieży ratuszowej. Ulicami miasta przeszły orkiestry wojskowe i cywilne. Tegoż dnia zaczęli również zjeżdżać przedstawiciele władz i uczestnicy uroczystości z bliższych i dalszych okolic.
      Na uroczystość przybyli: przedstawiciel Pana Prezydenta Rzeczypospolitej płk Jan GŁOGOWSKI, przedstawiciele armii: generałowie Jan ROMER, Leonard SKIERSKI i ŁUKOWSKI, wojewoda stanisławowski Bronisław NAKONIECZNIKOFF – KLUKOWSKI, posłowie: Zdzisław STROŃSKI, Władysław WOJTOWICZ, Józef SANOJCA i Walerian NIEDŹWIEDZKI, delegaci Związku Legionistów i Związku Strzeleckiego, Związku Obrońców Lwowa i td. Licznie stawili się strzelcy, których przybyło kilka grup.
      W niedzielę od wczesnego ranka panował w mieście ożywiony ruch. Ulicami przeszły orkiestry, grając pobudkę, a o godz. 9.00 odprawiono na stadionie wojskowym mszę polową. Przed odprawieniem mszy ks. Ludwik BOMBAS wygłosił od ołtarza piękne kazanie, w którym podkreślił wiekopomne zasługi Marszałka Piłsudskiego położone dla odzyskania niepodległości Polski.
Po mszy utworzył się olbrzymi pochód, który głównymi ulicami miasta przeszedł na Rynek. W pochodzie, oprócz oddziałów wojskowych i przysposobienia wojskowego, strzelców i delegacji, zwracał uwagę masowy udział ludności huculskiej w barwnych strojach.
Po przybyciu przedstawicieli władz, na trybunę, ustawioną obok pomnika, wszedł przewodniczący komitetu budowy, starosta miejscowy dr SKWARCZYŃSKI i wygłosił dłuższe przemówienie, zwracając się do przedstawiciela Pana Prezydenta Rzeczypospolitej płk Jana Głogowskiego z prośba o dokonanie aktu odsłonięcia pomnika.
Pułkownik Głogowski podszedł do zasłony, zakrywającej pomnik, i dokonał aktu odsłonięcia. Gdy zasłona opadła, oczom obecnych ukazała się spiżowa postać Marszałka Piłsudskiego. Wzniesiony na cześć Pana Marszałka okrzyk „Niech żyje !” powtórzony został przez obecnych trzykrotnie z entuzjazmem. Orkiestra odegrała hymn narodowy, oddziały wojskowe sprezentowały broń, a przed pomnikiem wartę honorową objęli dwaj oficerowie z dobytymi szablami.
      Pomnik jest dziełem znanego rzeźbiarza Konstantego LASZCZKI, profesora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Posąg przedstawia Marszałka Piłsudskiego w pozycji siedzącej z rękami, opartymi na kolanach. W lewej ręce Pan Marszałek trzyma księgę praw, w prawej zaś miecz, którego ostrze wskazuje na wyryte w księdze słowa: „Wolność, równość, braterstwo”. Posąg Marszałka Piłsudskiego spoczywa na wysokim cokole kamiennym. Na ścianie frontowej widnieje napis: „Józef Piłsudski, Wskrzesiciel Ojczyzny”.
     Z kolei przemówił wiceburmistrz miasta dr FUNKENSTEIN, który objął pomnik w imieniu miasta. Trzeci przemówił, najpierw po polsku, komisarz „Domu Narodnego” ze Lwowa Michał BACZYŃSKI w imieniu ludności ruskiej.
      Następnie przemawiali: poseł dr Zdzisław Stroński, wojewoda stanisławowski oraz gen. Skierski, składając podziękowania jako przedstawiciel Wojska Polskiego i wznosząc okrzyk na cześć Marszałka. Okrzyk ten powtórzono trzykrotnie. Orkiestra odegrała „Pierwszą Brygadę” i na tym właściwa uroczystość została ukończona.
O godz. 13.30 odbył się obiad wydany przez komitet budowy pomnika na cześć gości. W czasie bankietu wygłoszono szereg przemówień. Na ręce komitetu budowy nadszedł szereg telegramów i listów, między innymi od ks. biskupa Władysława BANDURSKIEGO.


25-11-05 Protokół Komisji do spraw historycznych zarzutów Marszałka

Orzeczenie Komisji dla zbadania stanu aktów operacyjnym z 1920 r.

Komisja powołana przez ministra spraw wojskowych do zbadania stanu aktów operacyjnych z 1920 roku w związku z zarzutami, wysuniętymi przez Pana Marszałka PIŁSUDSKIEGO, po odbyciu kilkunastu posiedzeń, gruntownym zbadaniu aktów i zasięgnięciu informacji u 28 oficerów, zakończyła swe prace, przedstawiając panu ministrowi następujące orzeczenie:

polemika publicystyczna, a następnie wojskowo – pamiętnikarska, rozpoczęta po odniesieniu zwycięstwa, jakiego Polska nie zaznała od czasów Jana III, doprowadziła do głębokiego rozgoryczenia umysłów oraz odebrania wojsku i jego Wodzowi radości z dokonanych czynów. Nie zabrakło prób udowodnienia, że zwycięstwo było jedynie wynikiem wskazań doradców obcych, choć doradcy ci z całą szczerością żołnierską zaprzeczali temu, że uwieńczyło ono nasze chorągwie dzięki przypadkowi, dzięki niższości przeciwnika, choć straty jego i nasze protestowały swą krwawą wymową przeciwko podobnym wywodom, że odnieśliśmy je wbrew wszelkim regułom strategii i taktyki, przez Wodza i dowódców niefachowych. Mówiono o zwycięskim Wodzu kampanii 1920 roku, że miał być rzekomo marionetką w ręku swych doradców; usiłowano całość zasługi przenieść na jednych, całość winy na drugich.
Z tej atmosfery niechęci, z tej polemiki, nad którą ubolewać należy, wyrosły później zarzuty Marszałka PIŁSUDSKIEGO.
Komisja, badająca te zarzuty, musiała na wstępie stwierdzić tę tak smutną ich genezę, a później nieścisłość lub bezpodstawność przeważnej ich części. Jeżeli istniały u nas obawy stronniczej publicystyki i pamiętnikarstwa wojny roku 1920, to nie myślano nigdy o fałszowaniu dokumentów tej wojny lub celowym usuwaniu z archiwów znajdujących się już w nich aktów.
Miały natomiast miejsce zjawiska innego rodzaju, które uszczupliły stan materiału źródłowego już w czasie wojny, gdy znajdował się jeszcze w ręku sztabów, kierujących nią. W czasie, gdy przy niezwykłym napięciu woli i nerwów prowadziło się działania bardzo odpowiedzialne i równocześnie tworzyło wojsko, trudno było wymagać od ludzi, pochłoniętych tymi czynnościami, należytej pieczy nad biurową i archiwalną stronę ich pracy. Nie wszystkie rozkazy przechowały się w swych pierwopisach koszulkowych, stanowiących tak cenny materiał dla historyków; niejednokrotnie los ten spotkał nawet najważniejsze rozkazy operacyjne; nie mogło być mowy o naklejaniu wszystkich rozmów „hughesowych”. Niejednokrotnie bardzo ważne rozkazy operacyjne załatwiano drogą rozmowy ustnej lub telefonicznej. Ten stan rzeczy uległ dalszej niekorzystnej zmianie w czasie przekazywania aktów operacyjnych do archiwum sekcji historycznej, zarodka późniejszego Biura Historycznego Sztabu Generalnego. Akta Naczelnego Dowództwa, frontów, armii, dywizji, oddziałów, napływały w stanie bardzo rozmaitym, często nieuporządkowane i uszczuplone. Niektóre grupy aktów pozostały dotąd w ręku oddziałów Sztabu Generalnego, departamentów ministerium spraw wojskowych oraz sądów wojskowych. Inne, niejednokrotnie bardzo ważne, znalazły się w ręku dowódców i dopiero stanowczy rozkaz pana ministra umożliwił częściowe ich zdobycie; niektóre z nich wpłynęły do archiwum Biura Historycznego dopiero w maju roku bieżącego; inne znajdują się po dziś dzień w rękach prywatnych. Później, gdy większość aktów znalazła się już w archiwum Biura Historycznego, szereg przyczyn wpłynął na to, że ich inwentaryzacja i uporządkowanie musiały postępować niezwykle wolno. Sześciokrotne przenoszenie Biura Historycznego z lokalu do lokalu, szczupłość przyznawanego każdorazowo pomieszczenia, skromna ilość etatów archiwalnych (dwóch oficerów, podczas gdy w Rumunii, np. 20 oficerów nie ukończyło uporządkowania aktów z czasów wojny światowej), brak pracowników przygotowanych fachowo do roboty archiwalnej i pozostających w niej dłużej – robiły tutaj swoje. Następnie część aktów z archiwum sekcji historycznej wypożyczała Najwyższa Komisja Opiniująca do spraw przeciwko poszczególnym uczestnikom wojny, nie przestrzegając przy tym kardynalnych zasad porządku archiwalnego. Akta te zrazu nie wróciły do archiwum Biura Historycznego, ale znalazły się w oddziale V Sztabu Generalnego, skąd odebrano je dopiero w roku 1924. Niektórzy dowódcy oraz autorowie prac historyczno – wojskowych wypożyczali z archiwum całe komplety aktów, co również sprzeciwia się zasadom praktyki archiwalnej. Ten stan rzeczy ulegał z każdy dniem zmianie na lepsze, dzięki energii Biura Historycznego Sztabu Generalnego, zbierającego skrzętnie akta operacyjne i podporządkowującego je coraz dokładniej. Na tle jednak stanu rzeczy w latach 1923/24, gdy pewna część dokumentów znajdowała się jeszcze w oddziale V Sztabu Generalnego w rękach osób poszczególnych, gdy stan uporządkowania archiwum nie pozwalał jeszcze stwierdzić, czy dany dokument, nieodnaleziony w tekach Naczelnego Dowództwa, nie znajdzie się w tekach frontów, powstawały podejrzenia, które ostatnio znalazły wyraz publiczny w liście otwartym do „Kuriera Porannego”. W sprawie tych oskarżeń komisja, zbadawszy wszystkie dostępne akta oraz przesłuchawszy cały szereg oficerów z Marszałkiem PIŁSUDSKIM na czele, stwierdza, że:
`1) nie może być mowy o sfałszowaniu rozkazu Wodza Naczelnego do gen. RYDZA ŚMIGŁEGO, nakazującego mu odwrót z Kijowa na Żytomierz. Autentyczny – jak to stwierdził w komisji Pan Marszałek – rozkaz Wodza Naczelnego z dnia 10 czerwca 1920 roku został przesłany natychmiast przez Naczelne Dowództwo do dowództwa frontu ukraińskiego, w celu przekazania go 3 armii, zaś ówczesny szef Sztabu Generalnego, gen. Stanisław HALLER, nie tylko wydał wszelkie potrzebne zarządzenia dalszego przekazania tego rozkazu, lecz w rozmowie „hughesowej” z gen. LISTOWSKIM z dnia 10 czerwca zapytywał wyraźnie: „Czy depeszą radio do gen. ŚMIGŁEGO była podana zasadnicza treść rozkazu Naczelnego Wodza ?” i otrzymał na to odpowiedź „tak”. Winę formalną niezrozumienia i niedokładnego przekazania rozkazu z dnia 10 czerwca 1920 roku ponosi więc dowództwo frontu ukraińskiego.
`2) Komisja, mimo starannych poszukiwań i wysłuchania wyjaśnień Marszałka PIŁSUDSKIEGO, nie odnalazła żadnego pisma gen. Stanisława Hallera do gen. SZEPTYCKIEGO, w którym by gen. Stanisław HALLER, powołując się na wolę Wodza Naczelnego, lekceważył doniosłość obrony Wilna. Wszystkie istniejące z tych czasów rozkazy stwierdzają przeciwnie, że zarówno Wódz Naczelny, jak i szef Sztabu Generalnego przywiązywali do obrony Wilna bardzo duże znaczenie.
O ile chodzi o depesze Wodza Naczelnego do gen. (Aleksandra) BORUSZCZAKA, to Pan Marszałek zgodził się w komisji na to, że za depeszę tę uznać można jego depeszę do dowództwa frontu północnego z dnia 12 lipca 1920 roku, nakazującą bezwzględną ochronę Wilna przeciwko bolszewikom i Litwinom. Depeszy tej nie było w archiwum Biura Historycznego Sztabu Generalnego w roku 1923, to jest w czasie zbierania materiałów do książki Pana Marszałka, gdyż znajdowała się w aktach sprawy gen. BORUSZCZAKA, przekazanych przez Najwyższą Komisję Opiniującą Oddziałowi V Sztabu Generalnego.
`3) Komisja stwierdziła, że w nocy z 20 na 21 sierpnia 1920 roku miała istotnie miejsce ostra rozmowa telefoniczno - „hughesowa” pomiędzy Panem Marszałkiem i gen. ROZWADOWSKIM, spowodowana zmianą przez Naczelne Dowództwo kierunku pościgowego 1 armii z północno – wschodniego na północno – zachodni.
W końcu komisja poodnosi z uznaniem sumienną działalność obydwu szefów Biura Historycznego w latach 1923 – 1925, w szczególności stwierdza, że obecny szef Biura, gen. KUKIEL, położył istotne zasługi w kompletowaniu i porządkowaniu archiwum.
Oświadczenie niniejsze obejmuje tylko te punkty, na które zgodzili się wszyscy członkowie komisji.
Gen. SKIERSKI i prof. ZAKRZEWSKI, podpisując oświadczenie powyższe, zastrzegli równocześnie, że złożą oświadczenie uzupełniające.

Warszawa, dnia 5 listopada 1925 roku.

Podpisali: Przewodniczący Komisji gen. dyw. Leonard SKIERSKI,
Członkowie: Bronisław GEMBARZEWSKI (płk historyk, od 30 kwietnia 1927 r. w stanie spoczynku)
Wacław TOKARZ (płk historyk, w 1927 r. w stanie spoczynku),
Stanisław ZAKRZEWSKI, (senator BBWR II kadencji)
Władysław KONOPCZYŃSKI (historyk związany z Endecją).

jerzy@milek.eu.org