4 września 1929 r. premier Kazimierz Świtalski przedstawił marszałkowi Sejmu Ignacemu DASZYŃSKIEMU odbycia cyklu spotkań z przedstawicielami klubów parlamentach w sprawie usprawnienia prac i debat nad budżetem przyszłorocznym bez zwoływania sesji nadzwyczajnej.
Był to pomysł Marszałka PIŁSUDSKIEGO, przedstawiony premierowi i prezesowi Klubu BBWR Waleremu SŁAWKOWI w Druskiennikach w dniu 21 sierpnia. Pomysł miał w zamyśle zdyskredytowanie opozycji parlamentarnej, gdyż niemożliwym do pomyślenia było uzgodnienie jednolitego stanowiska lewicy i prawicy sejmowej w tak drażliwej sprawie, nie mającej precedensu i podstaw prawnych. Oczywistym było więc odrzucenie propozycji rządowej przez opozycję, co ta uczyniła do dnia 13 września odrębnymi pismami.
22 września 1929 r. ukazał się w prasie stołecznej artykuł Marszałka Józefa PIŁSUDSKIEGO:
Gasnącemu światu
Na przód „ad rem”. Gdzieś w czerwcu, gdyż ściśle daty nie mogę sobie przypomnieć, zgłosił się do mnie pan Ignacy DASZYŃSKI, marszałek sejmu polskiego. Gdy go zapytałem, czemu mam zawdzięczać jego wizytę, rozpoczął od długiego, bardzo nieudolnie skonstruowanego opisu niezwykle rozpaczliwego stanu kraju pod względem finansowym, ekonomicznym i gospodarczym. Gdybym był naiwny albo bardzo, bardzo nierozsądny, tobym popaść mógł w wielką rozpacz z powodu zbliżającej się pełnej ruiny Polski i jej z tego powodu zguby. Następnie zaś zauważył, że po powrocie swoim z zagranicy spostrzegł w obozie socjalistycznym wielką zmianę, polegającą na tym, iż wielu z jego partyjnych towarzyszy, dotąd nieprzyjaźnie względem rządu usposobionych, staje się jego zwolennikami i nie chce dalej prowadzić taktyki bezpłodnej opozycji. Zauważył dalej, że po zjeździe „Wyzwolenia” (13-14 czerwca 1929), gdzie nie wybrano do zarządu partii wszystkich zdecydowanych nieprzyjaciół rządu, zacytował przy tym pana (Stanisława) THUGUTTA, nie można nie widzieć także i w tym stronnictwie jakiejś przemiany, analogicznej do tego, co mówił poprzednio o socjalistach. Jako wywód z tego, z czym do mnie wystąpił, dał swoje przypuszczenie, iż może stan ten daje możność uformowania stałej większości parlamentarnej, złożonej z Bloku Bezpartyjnego oraz stronnictw socjalistycznego i Wyzwolenia. Usunęłoby to, zdaniem jego, różne niedokładności życia państwowego polskiego. W odpowiedzi na to zakomunikowałem panu Daszyńskiemu, iż nie będąc szefem gabinetu, wolałbym tę rozmowę oddać w ręce premiera ŚWITALSKIEGO, sądząc, że on łatwiej, niż ja, zająć się tym jest w stanie, poradziłem mu również w sprawie Bloku Bezpartyjnego skierować siebie drogą naturalną – do pana prezesa tego klubu, posła Walerego SŁAWKA. Tak się w czerwcu rozpoczęła historia, której zakończenie mamy obecnie.
(...........)